#2 — Natywna apka mobilna, aplikacja hybrydowa czy może strona mobilna?

W tym odcinku dowiesz się czym różnią się poszczególne rodzaje informatycznych projektów mobilnych i który z nich może być dla Ciebie najlepszy.

💡
Spodobał Ci się ten odcinek? Zasubskrybuj mój podcast na swojej ulubionej platformie i podziel się nim ze znajomymi!

Transkrypcja odcinka

Cześć, nazywam się Krzysztof Rychlicki-Kicior i witam cię serdecznie w podcaście „Software z każdej strony”, w którym dowiesz się, jak łączą się ze sobą świat biznesu i IT.

To jest odcinek 2 - Natywna apka mobilna, aplikacja hybrydowa czy może strona mobilna? W tym odcinku dowiesz się czym różnią się poszczególne rodzaje projektów mobilnych i który z nich może być najlepsze dla Ciebie i Twojej organizacji. Miło mi powitać was w kolejnym odcinku podcastu „Software z każdej strony”. Jesteśmy już po premierze, ten odcinek którego słuchacie, pewnie w marcu, jest już publikowany w sposób regularny. Ten podcast będzie publikowany co 2 tygodnie, dzięki czemu, mam nadzieję, będziemy w stanie regularnie dowozić treści wysokiej jakości. Dzisiaj zajmujemy się aplikacjami mobilnymi, apkami, aplikacjami, stronami. No w zasadzie można by powiedzieć projektami mobilnymi, ponieważ mnogość terminów jest niezwykła. W tytule umieściłem i tak tylko 3 przykładowe pojęcia. Jest ich w zasadzie jeszcze więcej.

Dzisiaj spróbujemy po pierwsze rozprawić się z tymi pojęciami, wyjaśnić sobie najważniejsze z nich, a po drugie wyjaśnić, opowiedzieć także co nieco o tym, dla kogo są poszczególne rodzaje aplikacji. Zacznijmy, chciało by się powiedzieć, jak zawsze od definicji. No tutaj stwierdzenie jak zawsze, oczywiście w przypadku drugiego odcinka jest nieco na wyrost. Natomiast ten odcinek, niewątpliwie objaśnienia pewnych definicji potrzebuje. Przez aplikację mobilną, należy rozumieć po prostu oprogramowanie, które można uruchomić na urządzeniu mobilnym. W starych dobrych czasach, kiedy o iPhonach jeszcze mało kto myślał, dominowały takie zwykłe tradycyjne telefony komórkowe, chociażby marki Nokia, były też Sony Ericssony. Pewnie nie jedna z osób miała taki, taki telefon. Siemensy, Samsungi no sporo było tych marek. To były czasy, w których generalnie nie było tak wielu aplikacji, ale można było programować te urządzenia za pomocą, takiej no dość już antycznej technologii o nazwie J2ME – Java 2 Micro Edition, co, do której mam ogromny sentyment, ponieważ moja pierwsza książka dotyczyła właśnie tej technologii. No można w sumie powiedzieć, że byłem jednym z prekursorów tworzenia aplikacji mobilnych w Polsce, chociaż no nie da się ukryć, że były to dawne czasy, era przed smartfonowa, więc to był no dość mocno inny świat. Natomiast warto tutaj zwrócić uwagę i trudno się z tym nie zgodzić, że to dopiero pojawienie się iPhonów, a nieco później także Androidów zmieniło oblicze urządzeń mobilnych i pozwoliło na prawdziwą ekspansję w tym zakresie. Z czasów J2ME, można tutaj chyba wspomnieć, takie dość popularne gry Java, które były tworzone właśnie w pierwszej dekadzie tego stulecia. Każdy pewnie w taką grę kiedyś grał, że sobie pobierał, no i takie gry bardziej nawet niż aplikacje, były faktycznie w swoim czasie dość popularne. Zanim skończymy tę krótką lekcję historii, nie można nie powiedzieć o palmtopach, czyli urządzeniach również popularnych już ładne kilkanaście lat temu. Sam byłem też posiadaczem takiego urządzenia. Były to urządzenia z systemem Windows Mobile. Wtedy jeszcze 5, 6. Później, był to można powiedzieć, taki prekursor późniejszego Windowsa. Natomiast, mimo że takie urządzenia istniały, dało się na niej również programować, to ich popularność była w zasadzie znikoma, jeżeli porównamy je do obecnych smartfonów. Nie da się ukryć, że Steve Jobs i firma Apple odwalili kawał dobrej roboty w stworzeniu takiego hype, w stworzeniu po prostu zapotrzebowania, popytu na coś, co później ochrzczono mianem smartfona. No i właśnie to dzięki iPhonom w pierwszej kolejności, później także smartfonom z systemem Android, pojawiła się ogromna popularność urządzeń mobilnych, ale także i aplikacji.

Tutaj warto wspomnieć, że jedną z kluczowych przewag konkurencyjnych, poza oczywiście bardziej rozwiniętą technologią, bo porównywanie mocy obliczeniowych smartfonów do starych telefonów komórkowych to jest po prostu przepaść, natomiast jedną właśnie z kluczowych zalet była możliwość pobierania aplikacji z takiego centrum pobierania, czyli po prostu ze sklepów z aplikacjami, App Store a czy też w Google Play. I dzięki tym scentralizowanym miejscom, użytkownik nie musiał szukać dziwnych stron z linkami. Nie musiał wchodzić na strony producentów. Miał jedno miejsce, jeden prosty interfejs do znalezienia, zainstalowania aplikacji, również do jej uruchomienia. Warto dodać, że w sklepach z aplikacjami dochodzi też do weryfikacji aplikacji mobilnych. Tutaj jest to z reguły bolączka programistów, zwłaszcza w przypadku App Store u Apple, ponieważ no nie ma gwarancji. Trudno jest obiecać klientowi, że aplikacja pojawi się do określonego momentu do określonego dnia, właśnie w sklepie, bo zawsze mogą pojawić się pewne uwagi, o których wcześniej się nie pomyślało. Oczywiście wytyczne dotyczące publikacji są dostępne, ale zawsze jest to pewna, pewna niepewność, można powiedzieć. Także obecnie aplikacje mobilne traktujemy jako oprogramowanie, które można zakupić bądź pobrać za darmo ze sklepów z aplikacjami i to oprogramowanie jest obecne na naszych urządzeniach mobilnych. Co do zasady takie aplikacje można uruchamiać również bez Internetu. Natomiast no nie da się ukryć, że w obecnych czasach, duża część aplikacji, być może większość, wymaga połączenia internetowego do działania. Myślę, że takim ciekawym testem jest uruchomienie telefonu na pokładzie samolotu, choćby po to, żeby sobie pograć. Oczywiście w trybie samolotowym. No i właśnie poza grami, niestety za wiele aplikacji w takim trybie samolotowym nie jest przydatnych. Czasami nasi klienci pytają, czy ten model dystrybucji za pośrednictwem sklepów z aplikacjami jest konieczny, czy to jest jedyna metoda, aby nasza aplikacja mogła znaleźć się na urządzeniu użytkownika? Odpowiedź brzmi nie, są inne metody, natomiast taką najważniejszą i obecną na obu tych wskazanych platformach jest możliwość dystrybucji typu Enterprise, najczęściej używana przez duże firmy czy organizacje, które chcą na przykład wszystkim swoim powiedzmy przedstawicielom handlowym zainstalować aplikację z ofertą handlową. Oczywiście opublikowanie aplikacji z ofertą w otwartym sklepie byłoby co najmniej problematyczne, natomiast dzięki tej biznesowej Enterprise-owej dystrybucji, możliwe jest zainstalowanie aplikacji na wybranych urządzeniach, nawet na kilkuset czy kilku tysiącach, natomiast bez dostępu dla osób z zewnątrz. To tak, powiedzieliśmy sobie, czym jest aplikacja mobilna, ale nawet w tytule tego odcinka pojawiają się dodatkowe określenia takie jak natywna, apka czy też aplikacja, aplikacja hybrydowa. No i jak do tego podejść, co te określenia oznaczają? Przede wszystkim, wiąże się to z technologią, która zostanie użyta do stworzenia takiej aplikacji. Aplikacja natywna to aplikacja stworzona w technologiach najlepiej dostosowanych do danej platformy sprzętowej czy programowej, czyli w przypadku np. platformy iOS w przypadku iPhonów, mówimy tutaj o tworzeniu aplikacji za pomocą języka Swift. Jest to język opracowany przez firmę Apple stworzony w taki sposób, aby można było tworzyć no możliwie jak najlepsze, najwydajniejsze aplikacje, właśnie dla urządzeń z systemem iOS. Skoro wszystko brzmi tak pięknie, to czemu nie jest to jedyne rozwiązanie, używane do tworzenia aplikacji mobilnych? Otóż no niestety to co jest dobre dla jednej platformy, kompletnie nie zadziała dla innej.

W przypadku Androida, aplikacje tworzy się obecnie z reguły w języku Kotlin i jest to oczywiście inna technologia niż wspomniany wcześniej język Swift. Oznacza to de facto, że aplikacje natywne trzeba z reguły tworzyć w całości lub prawie w całości odrębnie na obie platformy. Nie trzeba chyba dodać, że generuje to większy czas i co za tym idzie większy koszt. Dlatego też wiele osób, wiele firm zwraca swoją uwagę w kierunku technologii hybrydowych. Tutaj mówimy o tych hybrydowych aplikacjach mobilnych. Są to aplikacje tworzone, przede wszystkim w jednej technologii. Oznacza to, że raz stworzona aplikacja, w dużej części, czasami nawet z grubsza w całości, może być uruchamiana w ten sam sposób na wielu platformach. Dawniej mówiło się o trzech głównych platformach, bo poza dwoma wałkowanymi dzisiaj platformami, czyli iOS-em i Androidem, była jeszcze mowa o Windows Phone, Windows Mobile. Natomiast ten system już umarł śmiercią naturalną, także nie będziemy o nim wspominać. Technologie hybrydowe radzą sobie świetnie w przypadku aplikacji zawierających dużą liczbę ekranów, czyli po prostu wiele różnych funkcji. Także takich aplikacji, które polegają na komunikacji internetowej. Nieco większe problemy sprawiają wszelkiego rodzaju funkcje dodatkowe, które mogą różnić się pomiędzy systemami operacyjnymi. Na przykład obsługa kamery, obsługa mechanizmów lokalizacyjnych, czyli takich jak GPS, wszelkie integracje z systemem urządzenia, czyli na przykład HomeKit na iOS, możliwości udostępniania plików, czy udostępnienia, w ogóle „szerowania” informacji. To są takie funkcje, które choć z reguły istnieją w podobny sposób na obu systemach operacyjnych, to niestety nie są one obsługiwane identycznie z poziomu platformy hybrydowej, a co za tym idzie, wymagają pewnej dodatkowej pracy ze strony programistów. Nie można więc powiedzieć, że technologia hybrydowa to jest obcięcie kosztów o połowę. Na pewno oszczędność jest możliwa do uzyskania, rzędu kilkunastu czy nawet małych kilkudziesięciu procent w odniesieniu do wyceny na 2 systemy, oczywiście aplikacji natywnej. Natomiast jeżeli ktoś zakłada, że dajmy na to, stworzenie aplikacji zajmie mu po 1000 godzin na platformę, razem dwa, no i zamiast tego w 1000 godzin zmieści się z technologią hybrydową, no to jest to bardzo optymistyczne założenie. Mówiliśmy już o aplikacjach natywnych. Mówiliśmy o aplikacjach hybrydowych. A jak się do tego mają strony mobilne, tudzież mobilne aplikacje webowe? Trzeba pamiętać, że o ile aplikacje pobieramy na swoje urządzenie, za pomocą z reguły sklepu z aplikacjami, o tyle strony mobilne tak naprawdę niewiele różnią się od stron internetowych, które możemy przeglądać na komputerach czy laptopach, bo są to strony dostępne za pomocą przeglądarek internetowych. Safari na iOS, Chrome na Androidzie, oczywiście są też inne przeglądarki, na przykład Opera czy Firefox, natomiast koncepcja działania takich stron jest taka sama jak w przypadku urządzeń stacjonarnych, no tyle, że są to strony dopasowane do możliwości urządzeń mobilnych. Niegdyś tworzyło się odrębną stronę mobilną, ale był to oczywiście dość duży wysiłek. Teraz z reguły tworząc stronę stacjonarną, możemy zastosować założenia tak zwanego Responsive Web Design, czyli RWD, które pozwala na uzyskanie strony w pełni działającej, zoptymalizowanej pod urządzenia mobilne. Po prostu w ramach tego głównego, można powiedzieć projektu, głównej strony internetowej, bez konieczności tworzenia odrębnego serwisu. Jednym z dylematów, przed którymi stają organizacje chcące wdrożyć rozwiązania mobilne, jest pytanie - apka, czy strona? W przypadku dużych organizacji, ten wybór nie istnieje, ponieważ decydują się one na oba rozwiązania. No, krótko mówiąc, na przykład Allegro stać na to, aby stworzyć i aplikację, i stronę mobilną, bo podejrzewam, że oba kanały konwertują im na tyle dobrze, że utrzymywanie osobnej aplikacji i strony mobilnej jest po prostu uzasadnione. Natomiast nie każdego stać na taki wydatek i też warto pamiętać o tym, że nie każdy powinien, w nie każdym przypadku jest sens utrzymywać 2 różne byty, jako że jednym z głównych celów tego podcastu nie jest po prostu szerzenie wiedzy i doświadczeń na temat branży IT, choć przy okazji to też, to przede wszystkim chciałbym, aby w jak największej liczbie przypadków, odcinków, słuchacz mógł wyjść z pewnymi konkretnymi radami, z pewnymi konkretnymi zaleceniami, można by powiedzieć, w jaki sposób rozwiązywać rzeczywiste, twarde, konkretne problemy, które mogą być związane z branżą IT. W tym przypadku oczywiście takim problemem, taką poradą, którą chcę ci przekazać jest umiejętność doboru odpowiedniej formy projektu mobilnego do twoich potrzeb, do potrzeb twojej organizacji, do możliwości budżetowych i możliwości czasowych.

Zacznijmy więc od aplikacji. Tradycyjne aplikacja mobilna będzie doskonałym wyborem, przede wszystkim, jeżeli powinna ona działać offline, czyli bez Internetu. Jeżeli nie twoja aplikacja ma zestaw funkcji, który może być użyteczny bez połączenia internetowego, to taka typowa apka, aplikacja będzie dobrym wyborem. Wszelkiego rodzaju aplikacje, w których możesz tworzyć różne prace, na przykład notatki, może jakieś prace graficzne, również na przykład czytnik E-Booków jest tutaj dobrym przykładem, bo jeżeli te E-Booki pobierzesz sobie wcześniej, w momencie, w którym masz połączenie internetowe i chcesz potem z nich korzystać w trakcie bycia offline, na przykład we wspomnianym już samolocie, no to oczywiście wybór aplikacji będzie świetnym rozwiązaniem. Nie możemy też zapomnieć oczywiście o grach, które również bardzo często przyjmują formę aplikacji. Naturalnie w tym kontekście mówimy o grach dla jednego gracza. Ja osobiście uwielbiam grać w różnego rodzaju klony takiej gry „Ryzyko”, naturalnie w trybie dla jednego gracza z komputerem. Kolejnym argumentem przemawiającym za wyborem aplikacji mobilnej, jest intensywne zastosowanie funkcji specyficznych dla danego urządzenia. Jeżeli chcesz korzystać z funkcji integrujących się z systemem operacyjnym z GPS, chcesz korzystać intensywnie z kamery, ale również bardzo zależy ci na kwestiach wydajnościowych, chcesz aby twoja aplikacja działa jak najbardziej płynnie, to faktycznie wybór aplikacji mobilnej, zwłaszcza aplikacji natywnej, jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Wreszcie takim trzecim kryterium przemawiającym za wyborem aplikacji jest to, jeżeli chcesz być obecnym w serwisie App Store ze względów marketingowych. Natomiast jest to temat dość skomplikowany.

Zarówno obecność, jak i może nawet bardziej kwestie promocyjne. Myślę, że jest to też świetny temat na przyszłość. Wraz z rozwojem podcastu, nie ukrywam, że będę chciał zapraszać do niego gości. Są agencje wyspecjalizowane w promocji aplikacji mobilnych w sklepach. Myślę, że będzie to świetny pomysł na jeden z odcinków. Na tym zakończymy temat aplikacji mobilnych i ich zalet. Przejdźmy teraz do tematu stron mobilnych. Komu więc mogę zarekomendować stworzenie strony mobilnej? Niejako w opozycji do analogicznego argumentu dotyczącego aplikacji mobilnych, strona mobilna jest świetna, jeżeli jej zawartość i tak wymaga od nas ciągłej dostępności Internetu. Jeżeli na przykład tworzymy aplikację z kursami walut, no to oczywiście historyczne kursy też mają znaczenie, ale najważniejsze są te bieżące. To samo, na przykład w kwestii aktualności news-ów ze świata. Kolejnym argumentem jest kwestia użycia tych zaawansowanych funkcji integracji z systemem operacyjnym. Jeżeli w ramach naszej koncepcji nie musimy korzystać z tych zaawansowanych opcji systemowych, a także chcemy utrzymać feel ten sam czy prawie ten sam wygląd i działanie, tak zwany look and feel na obu platformach, co też jest dosyć złożonym tematem, myślę wartym osobnego odcinka, to zdecydowanie strona mobilna ma tutaj sporo plusów. Ważnym argumentem, przemawiającym za stroną mobilną jest także elastyczność aktualizacji. Musimy bowiem pamiętać, że jeżeli chcemy wprowadzić pewną zmianę w aplikacji mobilnej, to pomijając już kwestię opracowania stosownej zmiany od strony technicznej, czyli zaprogramowania przetestowania, sama publikacja aktualizacji może zająć nawet kilka dni, zwłaszcza w przypadku App Store należącego do Apple. W przypadku stron mobilnych, jeżeli zmiana jest już opracowana, sprawdzona, to i aktualizacja, w ramach działającej strony może zająć na dobrą sprawę kilka sekund. Wreszcie ostatnim argumentem jest kwestia ceny. Nie da się ukryć, że zwłaszcza w przypadku, w którym dysponujesz już istniejącą stroną internetową, bądź też planujesz wytworzenie takiej strony tudzież aplikacji internetowej, znacznie taniej będzie ci stworzyć jeden serwis desktopowy i mobilny jednocześnie, uzyskując w ten sposób pełne pokrycie rynku, ponieważ dzięki wspomnianej już technologii RWD, jesteśmy w stanie tworzyć aplikacje, które w no powiedzmy około 90% będą identyczne, zarówno na urządzeniach stacjonarnych, jak i mobilnych, a tylko w tych kilku, może kilkunastu procentach konieczne będzie dopasowanie aplikacji do faktycznego rozmiaru urządzenia. Jak to często bywa w przypadku takich dwóch dosyć odmiennych podejść, często okazuje się, że klienci mają potrzeby i możliwości rozlokowane gdzieś pośrodku pomiędzy nimi. I to jest właśnie ten moment, to miejsce, w którym warto rozważyć zastosowanie hybrydowej aplikacji mobilnej. I z jednej strony mówimy tutaj o kosztach, no można powiedzieć takich wypośrodkowanych, bo hybrydowe aplikacje mobilne z reguły są tańsze od tych aplikacji natywnych, o których mówiliśmy wcześniej. Z drugiej strony, też nie da się ukryć, że hybrydowa aplikacja mobilna jest odrębnym projektem, więc te kosztowe zalety stron mobilnych, w jej przypadku nie obowiązują. Z drugiej strony, dużą zaletą technologii hybrydowych, jest możliwość stworzenia aplikacji, takiej właśnie hybrydy, w oparciu o technologie webowe, internetowe, czyli te same technologie, które służą do stworzenia stron internetowych. Nie da się ukryć, że ten ekosystem technologii mobilnych jest nieco pogmatwany. Krótko mówiąc, chodzi o to, że jeżeli dysponujesz już jakąś częścią, czy też całą aplikacją internetową, która działa w miarę przyzwoicie na urządzeniach mobilnych, można przenieść ją, dokonać takiej swoistej migracji do aplikacji hybrydowej, która skorzysta z już opracowanych plików i zasobów, wyświetlając treści tak jakby były stroną internetową, ale w ramach aplikacji. Wtedy w takiej aplikacji hybrydowej, można oczywiście zastosować możliwości urządzenia niedostępne na stronach mobilnych, przy jednoczesnym użyciu tej warstwy wizualnej, pochodzącej wprost ze strony mobilnej. Jest to więc może nie Święty Graal, czy rozwiązanie wszystkich problemów, ale na pewno, w pewnych sytuacjach, bardzo dobra opcja. Na koniec pamiętajmy o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Jeżeli zdecydujemy się na hybrydową aplikację mobilną, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby w przyszłości, w przypadku sukcesu naszej aplikacji, przepisać ją choćby z wykorzystaniem technologii natywnych. Jest to dobra opcja, aby na przykład sprototypować, przetestować jakiś koncept biznesowy. Użytkowników, którzy mają twoją aplikację mobilną, można porównać do osób, które pamiętają adres twojej strony internetowej. Tak jak strony internetowe się zmieniają, choćby strona internetowa mojej firmy Makimo, przechodzi już kolejną, można powiedzieć, iterację, kolejny etap rozwoju i choć technologie, za pomocą których ta strona jest tworzona się zmieniają, zmienia się treść, wygląd, to dalej jest dostępna pod tym samym adresem. To samo dotyczy aplikacji. Jeżeli w którymś momencie postanowisz przepisać tę aplikację i stworzyć ją w zupełnie nowej technologii, to nie musisz publikować jej jako kompletnie nowego przedsięwzięcia, możesz wysłać ją jako aktualizację do tej starej aplikacji, dzięki czemu zachowasz bazę użytkowników i będziesz w stanie po prostu zachować ciągłość. To tak, jakbyś zachował ciągłość domeny internetowej, pod którą twoja firma jest dostępna w Internecie. Zmierzając powoli do końca tego odcinka, chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym ważnym aspekcie związanym z podejmowaniem decyzji o realizacji czy to aplikacji, czy też strony mobilnej. Niezależnie od wyboru, taka decyzja wiąże się z pewnym kosztem, więc trzeba zastanowić się, co ów koszt sfinansuje, jakie będą przychody, jakie będą korzyści z takiego przedsięwzięcia? Tutaj możemy wyodrębnić takie 2 główne grupy. Dla niektórych firm aplikacja mobilna sama w sobie nie wygeneruje konkretnych przychodów, ale będzie na przykład stanowić kolejny kanał zakupowy, kolejny kanał dotarcia do klienta, co w konsekwencji może przełożyć się na realne przychody i realne zyski. Z drugiej strony, mamy oczywiście całą grupę aplikacji, które mają zarobić sam na siebie, na przykład za pomocą różnego rodzaju subskrypcji, mikropłatności. No tu oczywiście gry mobilne. Kto grał na przykład w Fifę mobilną ten wie, jak skomplikowany jest tam system płatności, pozwalający na dokupienie lepszych zawodników. Podobno najbardziej zamożni gracze, ci którzy najwięcej wydają, w zasadzie należałoby powiedzieć, są w stanie wydawać kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, aby uzyskać jak najlepszą drużynę. Nie da się ukryć, że są to jednak takie historie ze szczytu świata aplikacji mobilnych i planując przedsięwzięcie pod kątem kosztów, należy opracować model biznesowy, w ramach którego inwestycja w taką aplikację się po prostu zepnie.

Na początku planując ten odcinek chciałem nawet dołączyć do niego nieco bardziej rozbudowaną sekcję, poświęconą różnym niuansom zarabiania na aplikacjach mobilnych, ale wyszło mi tyle treści, że zdecydowanie będzie to temat jednego z odcinków w przyszłości. Tu również myślę, że warto będzie skonfrontować się z innymi osobami, które mają w tym zakresie doświadczenia, ponieważ rynek mobilny, proszę o tym pamiętać, jest wciąż dość młody. Przecież pierwszy smartfon wyszedł raptem 15 lat temu. I co warto też zauważyć, nie od razu można było instalować na nim aplikacje. Dopiero bodajże po roku, w 2008 roku pojawił się App Store. Na sam koniec odcinka, finalne podsumowanie. Jeżeli masz budżet i czas, ale jednocześnie potrzebujesz najlepszych, najbardziej aktualnych funkcji oferowanych przez iOS i Android, musisz także dopracować aplikację na obie te platformy niezależnie lub też potrzebujesz tylko jedną platformę, warto rozważyć stworzenie aplikacji natywnej. W innych przypadkach, jeżeli te zalety aplikacji jako takich do ciebie przemawiają, wybierz technologię hybryd. Natomiast, jeżeli chcesz stworzyć rozwiązanie, które będzie działać i na urządzeniach stacjonarnych, i na mobilnych, rozważ mobilną stronę internetową, ponieważ może to być rozwiązanie o zdecydowanie najmniejszym dodatkowym narzucie czasowym i kosztowym. Warto tutaj zwrócić uwagę, że nawet jeżeli już dysponujesz istniejącą stroną, czy też aplikacją internetową na urządzeniach stacjonarnych, istnieje szansa, że taką aplikację, stronę można dopasować do urządzeń mobilnych. Tutaj trudno mi jest na siebie w podcaście wziąć taką odgórną, powszechną decyzję, w zakresie tego, czy to jest możliwe akurat w twoim przypadku, to niewątpliwie wymaga pewnej konsultacji. Natomiast w przypadku licznych technologii takie manewry są niewątpliwie możliwe. Na tym kończymy główną część tego odcinka. Dziękuję ci za wysłuchanie go. Ponownie apeluję i proszę o wszelkiego rodzaju uwagi.

Jako że ten podcast to wciąż bardzo młode przedsięwzięcie, chętnie zapoznam się z twoją opinią. Możesz ją wysłać na maila, krzysztof@makimo.pl, czy po prostu uderzyć do mnie na Facebook, czy też LinkedIn. Z uwagi na swoje dość specyficzne imię i nazwisko, nie muszę tutaj podawać adresów URL. Da się mnie znaleźć. Zapraszam na kolejny odcinek już za 2 tygodnie, dzięki za wysłuchanie tego odcinka, kłaniam się i do usłyszenia.