#54 – Firmy z ekspertami vs. eksperci jako firma
W tym odcinku opowiadam o tym komu i kiedy warto zaufać przy nawiązaniu współpracy technologicznej – dużym firmom, które zatrudniają wielu ekspertów, czy też ekspertom, którzy tworzą własne firmy.
Transkrypcja odcinka
Cześć, nazywam się Krzysztof Rychlicki-Kicior i witam cię serdecznie w podcaście „Software z każdej strony”, w którym dowiesz się, jak łączą się ze sobą świat biznesu i IT.
To jest odcinek 54 - „Firmy z ekspertami versus eksperci jako firma”. Dziś opowiem o tym, komu i kiedy warto zaufać przy nawiązywaniu współpracy technologicznej. Z jednej strony właśnie przedyskutuję temat dużych firm, w których można znaleźć liczne grono ekspertów, specjalistów. Natomiast są to firmy budowane jako, można powiedzieć, skalowalne organizacje. A po drugiej stronie barykady mamy ekspertów, którzy tworzą własne firmy, skupiają się na takim podejściu bardziej konsultingowym. No i jakby właśnie pytanie, które podejście jest lepsze? Czy jest jakieś podejście lepsze? A może, taki mały spoiler, okaże się, że każde podejście ma swoje wady i zalety.
Wracamy po takim, nie da się ukryć, pewnym okresie może nie do końca przerwy, co bardziej zawirowań. Kilka różnych tematów się złożyło, w tym również moje zdrowie. Muszę przyznać, że na pewno na czoło tej listy różnych problemów wysuwa się posłanie dziecka do żłobka i związane z tym liczne dolegliwości zdrowotne. Na pewno jeżeli ktoś jest przed podjęciem takiej decyzji żłobek, czy przedszkole, to warto mieć to na względzie. Zresztą podejrzewam, że nawet podczas nagrywania tego odcinka trochę słychać, że jeszcze nie jestem w super formie.
Co do samego odcinka, przyznam szczerze, że długo chodził mi po głowie pomysł na jego nagranie. Myślałem też długo o tytule, czy nie zrobić go trochę bardziej, nie uczynić go trochę bardziej kontrowersyjnym, może w ten sposób. Zwłaszcza jeżeli słuchając tego odcinka jesteś osobą z branży, wszelkie podobieństwa do osób są przypadkowe. Natomiast mówiąc tak na serio, no to miałem może trochę bardziej, jakby to powiedzieć, krawędziowy pomysł, natomiast ostatecznie nie wyszło aż tak źle myślę. Natomiast jeżeli faktycznie zdarzy ci się, że jakieś opisy skojarzą ci się z konkretnymi osobami, z konkretnych firm, to może warto pomyśleć o przekwalifikowaniu się na medium, czy inną wróżkę. Bo koniec końców chociaż pewne sytuacje, które tu opiszę, kojarzą mi się z konkretnymi osobami, to postanowiłem jednak podejść trochę bardziej anonimowo do tematu.
Z uwagi na specyficzny charakter tego odcinka, chociaż troszkę zdradziłem, można powiedzieć, temat, o co mi chodzi, to zacznę nietypowo. Bo pozwolę sobie wrócić do historii Makimo, firmy, którą współprowadzę, no i firmy, dzięki której jestem w stanie przytaczać różne historie, doświadczenia, dzielić się tym. Bez której tego podcastu na pewno by nie było. Ja wspominałem zdaje się na samym początku co nieco o naszej historii, natomiast tak może dla krótkiego przypomnienia, było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale to samo liceum, I Liceum imienia Kopernika w Łodzi, dosyć znane. Jak to często w przypadku informatyków mat-fiz, później studia informatyczne na Politechnice Łódzkiej. No i gdzieś tam w trakcie studiów zacząłem układać myśl, że po studiach nie chce nam się za bardzo iść do korpo. A to pamiętajcie, były czasy, gdzieś tam lata 2009-2010. Wtedy wbrew pozorom naprawdę nie było jakiejś super roboty po takich studiach, przynajmniej porównując to do obecnych czasów. Szło się do korpo, były jakieś tam pojedyncze małe firmy, ale generalnie oferty pracy nie walały się wszędzie. Może akurat teraz, ostatni rok, dwa też jest troszkę trudniej, ale to wciąż jest sytuacja dużo lepsza, niż była kiedyś. Perspektywy były obiektywnie dość nużące, więc uznaliśmy, że idziemy na swoje. No ale właśnie, w tej historii tak naprawdę z perspektywy dzisiejszego odcinka istotny jest aspekt właśnie liceum. Chodziliśmy do tegoż Kopernika, i jak to w liceach bywa, w takich liceach ogólnokształcących oczywiście były różne specjalności. Można powiedzieć w sumie, profile, chyba tak to się nazywało. My byliśmy w mat-fizie, były też biol-chemy, kuźnie lekarzy, ale też farmaceutów, jak na przykład w przypadku mojej żony, czy klasy ekonomiczno-prawnicze, humanistyczne, zwane też eko-peko, nakierowane w dużej mierze na przyszłych ekonomistów, ale też oczywiście prawników.
No i tak czasem sobie patrzymy na znajomych naszych właśnie z tych innych klas, innych profili, którzy powoli zakładają własne przychodnie, czy też kancelarie, jakieś adwokacie, radcowskie. No i właśnie tak nas tknęło, że zwłaszcza w tych dwóch obszarach, światach, mimo pewnych wyjątków i dość dużych biznesów prowadzonych przez inne osoby, jednak typowo w branży, czy to medycznej, czy prawniczej, właśnie kancelarie, czy przychodnie są prowadzone głównie przez ludzi z branży. Zdarzają się też jakieś duże korporacje, nie będę tu przytaczał tych nazw, myślę że każdy zna, zwłaszcza medyczne. Natomiast jeżeli idziemy do kancelarii, aby załatwić jakąś sprawę prawniczą, przygotować umowę, czy też przygotować się do jakiejś sprawy w sądzie, czy jeżeli idziemy do przychodni, to mamy do czynienia właśnie z organizacjami, firmami zakładanymi często przez lekarzy, czy wcześniej oczywiście przez prawników. Także chociaż nie mam może twardych danych, jest to tak, nie będę tu może cytował pełnej nazwy, ale IDZD. Kto zna, ten zna. Więc są to takie troszkę dane powiedzmy z własnego otoczenia, trochę też praktyki biznesowej, przynajmniej z otoczenia naszego tutaj podwórka łódzkiego. Natomiast no tak jest, prawda? Tak jest, że faktycznie sporo tego rodzaju firm jest prowadzonych, jest zakładanych przez specjalistów. Są to firmy, które zostały założone przez ekspertów. I takie przykłady też można by na pewno przytoczyć z innych branż, bo nie wiem, chociażby firmy architektoniczne, to też często są właśnie takie nieduże firmy prowadzone przez architektów.
No a jak to jest w tej naszej branżuni, jak to się czasem mówi? Nie da się ukryć, że inaczej. W przypadku właśnie wspomnianych branż medycznych, czy prawniczych, to istnieją pewne uwarunkowania nawet formalne, tak? Jeżeli się dobrze orientuję, to kancelarii prawniczej, kancelarii adwokackiej nie można tak sobie po prostu założyć. Z przychodniami już chyba się to rozluźniło, natomiast no dalej gdzieś tam praktyka pokazuje, że z reguły zakładają ją po prostu lekarze. Choć formalnie to już chyba takiego wymogu nie ma. Natomiast no jednak jest pewna praktyka, jest pewien zwyczaj. A u nas w tym naszym IT, cóż, teraz to już nawet papierów nie trzeba zanosić do urzędu, jak to było w czasach, kiedy myśmy zakładali firmę. Wystarczy zarejestrować się w Internecie, czy to jednoosobowa działalność gospodarcza, czy jakaś spółka, jakieś papiery ogarnąć, jakieś drobne opłaty i w zasadzie już mamy biznes. W praktyce, jeżeli właśnie miałbym powiedzieć, że jest coś łatwego w prowadzeniu takiej firmy technologicznej, typu software house, to jest to na ogół właśnie mała, niska bariera wejścia. I fakt, że przynajmniej póki co nie ma żadnych przeszkód formalnych. To sprawia, że wśród wielu znanych mi software house’ów, takich powiedzmy znanych bezpośrednio przez fakt, że znam założycieli, czy też firm, które po prostu kojarzy się z rynku, mam oczywiście takie firmy jak nasza, zakładane przez właśnie ekspertów. Mamy takie układy powiedzmy partnerskie, gdzie są na przykład jedna, dwie osoby technologiczne, ale są też osoby z biznesu, biznesmeni, którzy zajmują się tą nie technologiczną stroną prowadzenia biznesu. Ale są też firmy, które po prostu powstały z czystego rachunku ekonomicznego i nawet, jeżeli tam ktoś musi oczywiście pełnić rolę takiego nadzorcy, lidera technologicznego, to jest to często na przykład najemnik, można powiedzieć, nawet załóżmy obdarzony jakimś pakietem udziałów, czy przywilejami, ale jednak nie jest to stricte założyciel firmy.
No i teraz, po takim przydługawym wstępie, mogłoby się wydawać, że tutaj wszystko to mówię pod pewną tezę. Czyli skoro ja jestem tutaj człowiekiem z wykształceniem, z doświadczeniem wieloletnim, z takiej firmy technologicznej, z takiego świata właśnie bardziej kancelarii, przychodni, to będę tutaj marudzić, że są ci inni gracze na rynku, że po co nam ci biznesmeni. Że byłoby fajnie, gdyby było inaczej. Czy tak bywało dawniej, że tak marudziłem? No tak, zdecydowanie. Miewałem takie właśnie momenty, że kurcze, fajnie by było, byłby spokój, można by było robić swoje, a tak to trzeba jeszcze konkurować, bawić się w marketing, w sprzedaż. To jest ciekawe, ale trochę odciąga od meritum. A czy jest tak teraz? Może przebłyski jakieś, drobne momenty się zdarzają, ale mimo wszystko, tak nawet na zdrowy, chłopski rozum, jak to się mówi, widzę wartość. I widzę moim zdaniem większą wartość z tego, że rynek jest zróżnicowany, niż gdybyśmy tkwili w takim właśnie modelu kancelaryjno-przychodniowym powiedzmy. Czyli takim, w którym byłyby tylko firmy zakładane przez ekspertów.
Abyśmy w tych luźnych mimo wszystko rozważaniach nie stracili kompletnie jakiegoś meritum, celu, do którego dążymy, to doprecyzuję. Kiedy mówię o firmach z ekspertami, czyli takich zdecydowanie większych organizacjach, mam na myśli biznesy, które zajmują się technologią. Natomiast mimo wszystko są to biznesy. To często widać po tym, że takie firmy są prowadzone przez ludzi, którzy gdyby nie zajmowali się technologią, mogliby prowadzić, nie wiem, firmy handlowe, mogliby prowadzić jakieś biznesy produkcyjne być może. To da się łatwo zauważyć, że są ludzie, którzy prowadzą firmy i są biznesmenami, a są ludzie, którzy prowadzą firmy, bo po prostu to jest jedyna sensowna forma osiągania pewnych celów związanych chociażby z tym, że chce się realizować fascynujące projekty za godziwe pieniądze, prawda? A to z kolei charakteryzuje te drugie firmy, czyli firmy, które są zakładane przez ekspertów. Nie ukrywam, że bardziej widzę siebie właśnie w tej drugiej organizacji. My jednak traktujemy prowadzenie biznesu, jako no może nie zło konieczne, ale zdecydowanie gdyby dało się zrobić, żeby to się toczyło wszystko samo, a my moglibyśmy po prostu robić świetne rzeczy, to na pewno byśmy tak to realizowali. Natomiast sam rozwój firmy, czy też właśnie taka ekspansja to bardziej metoda dążenia do tego, aby realizować jeszcze ciekawsze projekty, jeszcze większe technologiczne wyzwania.
No i teraz dochodzimy powoli do sedna, ponieważ nie da się ukryć, że właśnie kiedy patrzyłem sobie na te branże właśnie prawnicze, medyczne, które można by przypisać do tych naszych znajomych z liceów, to może nie zazdrościłem wprost, bo to były jeszcze dawniejsze lata, kiedy ci wszyscy nasi znajomi byli za młodzi, żeby powiedzmy zakładać takie działalności. Natomiast byłem świadom, że w pewnym momencie oni będą w stanie założyć sobie swoją kancelarię, swoją przychodnię, swoje miejsce na ziemi, będą robić swoje. I sam fakt tego, że robią swoje już będzie pomagał im rosnąć. A jeżeli jeszcze dorzucą do tego jakiś prosty marketing, to z reguły takie organizacje są już znacząco przed konkurencją. A my z kolei na tym naszym podwórku IT, chociaż mogliśmy zacząć wcześniej, to musimy walczyć z biznesmenami, którzy no nie ma co ukrywać, znają się na biznesie, na organizacji lepiej niż my, bo my jesteśmy ekspertami. W związku z czym, no na przykład jeżeli my po prostu byśmy ustawili sobie jakoś tam marketing, to po prostu przewalilibyśmy kasę. Moglibyśmy równie dobrze po prostu spalić ją, nie wiem, na ognisku. Chociaż to jest pewnie nie ekologiczne. Tutaj oczywiście zdaję sobie sprawę, że trochę upraszczam. W obecnych czasach już myślę że nawet marketing na poziomie takich lokalnych biznesów nie jest aż tak łatwy do ogrania, bo coraz więcej ludzi po prostu się tym zajmuje. Natomiast myślę że jednak nadal jest to różnica pomiędzy takimi firmami w takiej branży jak nasza, a takimi biznesami eksperckimi, lokalnymi.
No ale właśnie, z czasem zacząłem zauważać, że chociaż te wymienione przeze mnie kwestie są aktualne, to z obecności w takiej dosyć nasyconej branży, są też korzyści. Wynika to głównie z faktu, że my jako firma IT konkurujemy nie tylko o klienta lokalnego, czy nawet ogólnopolskiego, znaczy w ramach naszego kraju, tylko walczymy tak naprawdę o rynek z całego świata. No tort światowy można powiedzieć. I w takich rozważaniach kraj pochodzenia, to że jesteśmy firmą z Polski, naprawdę staje się istotną zmienną. Na takim bardzo wysokim, ale jednak ważnym poziomie. A im więcej będzie renomowanych, uznanych biznesów pochodzących z Polski, tym bardziej może się to przełożyć na większy ruch w interesie w naszym kraju. A w konsekwencji może przynieść więcej biznesu. I oczywiście nie zawsze będzie to biznes, który wprost trafi do nas, czy też z reguły tak nie będzie, ale jednak tutaj troszkę często podważana w innym kontekście teoria skapywania, trochę może mieć rację bytu. Co oczywiście w przypadku tych biznesów bardziej lokalnych jest oczywiście w zasadzie niemożliwe do osiągnięcia.
To samo zresztą dotyczy kwestii, jak to się mówi w IT, ewangelizacji, czyli takiego po prostu objaśniania, jak działa technologia, w jaki sposób tworzy się oprogramowanie, z czym trzeba się liczyć. No w gruncie rzeczy ten podcast też cegiełkę do tego procesu dorzuca. Natomiast wszystkie takie działania mogą przyczynić się do zwiększenia szansy, że projekt właśnie trafi do Polski, czy też trafi wręcz do naszej gdzieś tam okolicy, może niekoniecznie geograficznej, ale takiej technologicznej. I że na przykład większa firma, która oczywiście będzie głównym wykonawcą, ale będzie chciała go realizować z kimś mniejszym. Dzięki czemu mniejsze firmy będą mogły uczestniczyć w tematach, których same by nie osiągnęły chociażby. Bo jakby jedną rzeczą jest fakt, że na przykład jeżeli mamy projekt powiedzmy na trzy, cztery osoby, no to może o niego konkurować firma dwudziestoosobowa i dwustuosobowa, prawda? I każda z nich będzie miała swoje zalety, bo większa firma będzie w stanie dostarczyć czy więcej mocy przerobowych, czy bardziej elastyczną konfigurację. Ale z drugiej strony dla niej obiektywnie będzie to po prostu mniejszy projekt. A dla takiej firmy dwudziestoosobowej taki projekt na cztery osoby, no to już jest temat bardzo istotny. Natomiast tutaj z drugiej strony musimy pamiętać, że są też tematy na, nie wiem, dwadzieścia osób. I w tym momencie to jest dalej interesujący temat dla firmy dwustuosobowej, ale taka firma, jak nasza by tego po prostu nie uciągnęła. Bo w zasadzie zostalibyśmy działem innej firmy, czego po prostu nie chcemy. Ale już na przykład wziąć udział w projekcie we współpracy z większym partnerem, to jak najbardziej wchodzi w grę.
Moje rozważania dzisiaj są zresztą podparte naszym doświadczeniem właśnie funkcjonowania w branży, członkowstwem chociażby w Sodzie, jako tej organizacji, która zrzesza software house’y i firmy technologiczne – Software Development Association Poland. No i nawet jeżeli tam powiedzmy, można sobie gdzieś tam w rozmowach kuluarowych czasem pomarudzić, to mimo wszystko sumarycznie jest sporo korzyści. I myślę że te korzyści przeważają nad nawet ewentualnymi właśnie takimi marudzeniami, że mogłoby być fajnie, gdybyśmy mieli taką branżę trochę o innej strukturze. Bo firmy eksperckie w połączeniu z takimi ekspertami the company, można powiedzieć, mogą po prostu więcej zdziałać i naprawdę występuje tu takie słówko, za którym wiele osób nie przepada, ale ono czasem ma sens, a mianowicie „synergia”.
No dobrze, bo dobijamy już do takiej, mam wrażenie, zwyczajowej długości odcinka. To jak należałoby odpowiedzieć na tą kwestię, którą postawiliśmy sobie na początku? Sprawa jest prosta tak naprawdę. Firmy duże, które są jednak przede wszystkim biznesami, mając siłą rzeczy większą skalę, często są w stanie bardziej elastycznie pod kątem zwłaszcza dostarczenia mocy przerobowych dopasować się do klienta. Bo w końcu biznes jest biznes i firma prowadzona jako biznes jest w stanie przy takiej dużej strukturze bardziej się nagiąć. Z drugiej strony, no to jest też to, o czym wspomniałem przed chwilą, czyli dla dużej firmy mały projekt to będzie na przykład projekt na cztery, pięć osób, prawda? Jeżeli mamy dwieście osób, to po prostu czysta matematyka pokazuje, że to nie jest duży projekt. A dla firmy, która ma dwadzieścia osób, taki projekt będzie ważniejszy, co sprawia, że będzie mogła jakby włożyć w to więcej serca i zaangażowania.
No i w pewien sposób odwrotnie działa to w przypadku takich powiedzmy grup eksperckich funkcjonujących jako biznes. Bo z reguły takie firmy skupiają się na pewnej niszy, czy technologicznej, czy branżowej. Bo nie da się mając mniejszą organizację robić wszystkiego. Takie firmy jak my dbają mocno o dobór projektów, bo też nie mają ich zbyt dużo. No ale z drugiej strony, jak już się zaangażują, to siłą rzeczy mocno, bo nie mamy na głowie dwudziestu projektów. Mamy dwadzieścia osób, to dwadzieścia projektów to byłoby dość sporo. Często w takich firmach można spotkać się nawet z opieką ze strony przedstawiciela zarządu, który też często jest właśnie osobą technologiczną. Bo koniec końców właśnie w takich firmach ta opieka nad technologią to jest coś, co cały czas chcemy mieć. Opieka nad projektami, opieka nad technologią nawet jeżeli nie ma charakteru takiego operacyjnego, codziennego, to ona jednak wciąż występuje.
No i tak naprawdę może ta struktura dzisiejszego odcinka była nieco inna, niż zwykle, bo długi wstęp, długie rozważania i krótkie meritum. No ale to tak nie ukrywam, trochę od serca, też właśnie ostatnie tygodnie, różne sytuacje zdrowotne, nie zdrowotne skłoniły do takich refleksji. I można podsumować w skrócie, że dla każdego coś dobrego. Różne modele organizacji, różne w ogóle typy organizacji mogą być korzystne dla różnych klientów, a nawet powiedziałbym, że dla jednego klienta, ale w kontekście różnych projektów to różne podejście dostawców może mieć sens. I ta idea, czyli właśnie dla każdego coś dobrego, to też coś, co chciałbym, aby przyświecało doborowi tematów do naszego podcastu. Więc jeżeli chcesz posłuchać czegoś na jakiś temat, którego jeszcze nie było, to daj znać, a ja spróbuję poruszyć taki temat, może zaprosić gościa, może zrobić wywiad online. Jest tych opcji coraz więcej. Na dziś to już wszystko. Kłaniam się nisko, dziękuję za uwagę i do usłyszenia.
KONIEC