#49 – Produkt cyfrowy – od czego zacząć? Wywiad z Anią Adamiak

W tym odcinku dowiesz się jak tworzyć produkty cyfrowe, unikając typowych zagrożeń i minimalizując ryzyko.

💡
Spodobał Ci się ten odcinek? Zasubskrybuj mój podcast na swojej ulubionej platformie i podziel się nim ze znajomymi!

Transkrypcja odcinka

Cześć, nazywam się Krzysztof Rychlicki-Kicior i witam cię serdecznie w podcaście „Software z każdej strony”, w którym dowiesz się, jak łączą się ze sobą świat biznesu i IT.

W tym odcinku, po nie da się ukryć długiej przerwie, powracamy do, chciałbym powiedzieć tradycji, ale tę tradycję dopiero będziemy wykuwać, natomiast powracamy do idei wywiadów, rozmów z zaproszonymi gośćmi. I dzisiaj mam przyjemność gościć Anię Adamiak, która w branży IT, funkcjonuje od bardzo dawna jako przedsiębiorczyni, jako konsultantka i będziemy dzisiaj rozmawiać o produktach cyfrowych. Aniu, witam Cię serdecznie.

Krzysztof, dziękuję ślicznie za zaproszenie. Jest mi tym bardziej miło, że po przerwie mogę inaugurować tą serię podcastów. Tak jak wspomniałeś, moje życie jest związane w zasadzie od 15 lat z branżą IT. Biznesowo pełniłam w zasadzie dowolne role, jeśli chodzi o sferę software house'ów. Aktualnie jestem konsultantem i działam w dwóch głównych sferach. Pierwsza z nich to jest procesowe układanie software house'ów, szczególnie jeśli chodzi o employer journey i tematy kultury, a także procesów sprzedażowych, ogólnie działalność operacyjna. I zazwyczaj ten kawałek działalności jest poruszany we wszelkich materiałach. A druga noga mojego działania jako konsultant to jest wsparcie w transformacji cyfrowej. Wszelkiego rodzaju innowacjach, działaniach R&D. No i tym bardziej się cieszę, że mogę dzisiaj o tym temacie porozmawiać, bo rzadko mi się zdarza, więc dziękuję za tę szansę.

A ja z kolei dziękuję za przyjęcie zaproszenia. Tak jak sobie już tak podziękowaliśmy, to możemy przejść do meritum. No bo właśnie, będziemy zajmować się produktami cyfrowymi. I ja mam już taką tradycję, można powiedzieć i w podcaście, którą zresztą wyniosłem z lat prowadzenia zajęć, że zawsze lubię sobie najpierw zdefiniować, o czym właściwie rozmawiamy, bo myślę, że akurat chociaż pojęcie produktu cyfrowego, no tak intuicyjnie to jest coś, co myślę każdy zainteresowany technologią rozumie, to jednak ustalmy nawet na potrzeby tej rozmowy, o co chodzi. No bo tak, czym właściwie produkt cyfrowy różni się od takich usług, które dostarczają software house'y, o których jak wspomniałeś i zresztą jak się znamy, to wiesz naprawdę bardzo dużo. Jaka jest koncepcja funkcjonowania produktów cyfrowych też w kontekście tego, tej ich cyfrowości? To znaczy, czy to, że to jest produkt cyfrowy, to oznacza, że on jest w procentach cyfrowy, czy to jest bardziej skomplikowana historia?

Z mojego punktu widzenia produkt cyfrowy jest takim zamkniętym trochę wszechświatem i od strony software house'ów to jest ta część rzeczywiście, która dotyczy oprogramowania, która dotyczy kodu i software house'y mogą świadczyć tą usługę na zasadzie wynajmowania programistów, w takim najbardziej prostym modelu. Są też software house'y, które wspierają tworzenie produktów cyfrowych end to end, jeśli chodzi o tworzenie oprogramowania. Natomiast ja lubię patrzeć na produkt cyfrowy szerzej, to jest taki byt, w ramach którego tworzymy pewnego rodzaju propozycje wartości i mówimy tu o oprogramowaniu, mówimy tu o całej warstwie wierzchniej, czyli projekcie graficznym, ale mówimy przede wszystkim o wartości, którą to oprogramowanie dostarcza użytkownikom, czy to jest oprogramowanie, które jest stworzone na potrzeby jakiejś firmy, czy też produkt, który jest globalnie dostępny dla użytkowników takich B2C. to jest konkretny byt, który dostarcza wartość, rozwiązuje problemy dla użytkownika końcowego.

No tak. Jeśli o mnie chodzi, to muszę przyznać, że wprowadzenie produktów, projektów cyfrowych, to też taka kwestia, że projekt cyfrowy, produkt cyfrowy, niby rzecz podobna, ale to projekt nie zawsze musi kończyć się stworzeniem produktu chociażby. To takie drobne niuanse. Natomiast dzisiaj chciałbym, żebyśmy tak sobie przeszli, można powiedzieć, przez taki cykl życia, cykl pracy nad takim produktem. No i właśnie, no to musimy zacząć, powinniśmy zacząć od początku. Najpierw jest taka, można powiedzieć, iskra, natchnienie, moment oświecenia, można powiedzieć. A czasami jest to też efekt pewnych przemyśleń i obserwacji, no więc jest jakiś impuls. Ale co się dzieje potem? Załóżmy, że ten pomysł powstał, wypłynął. Co dzieje się w dalszej kolejności? To znaczy, czy na przykład tworzenie, rozpoczynanie przygody z produktem cyfrowym, zależy od pewnych takich kwestii związanych z tym, kim dysponujemy? Czy na przykład jesteśmy ekspertem domenowym, czy może jesteśmy na przykład ekipą techniczną, która wpadła na fajny pomysł, bo znalazła niszę. Jak byś to opisała?

Pozwolę sobie zacytować klasyka. Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Tak że w zależności od tego, jaka nam iskra, czy też pomysł przyświecał, dobrze jest otoczyć się właściwymi ludźmi, którzy dostarczą nam komplet kompetencji potrzebny do tego, żeby dostarczyć tę propozycję wartości, o której mówiliśmy trochę wcześniej. No i pierwsze pytanie, jakie się pojawia, to jaki jest nasz kontekst biznesowy? Jaka jest strategia? Czy rozwiązujemy swój problem? Bo bardzo często software house'y pomagają klientom, którzy się przeskalowywali na przykład wyjść z Exceli, czy też połączyć różne rozfragmentowane, ujmę to tak, systemy. I wiem, że wy jesteście, jako Makimo, w tym świetni i to jest taka wasza nisza, gdzie w tym pomagacie. Więc czasem jest to rozwiązanie swojego problemu. Wtedy mamy super sytuację, bo taki software house, który wejdzie i może popracować z osobami, które na co dzień używają tych systemów czy Exceli, może swoim doświadczeniem pomóc rozwiązać te problemy. To jest jedna sytuacja. Inna sytuacja jest, kiedy klient tworzy produkt dla siebie, rozwiązując problemy swojej branży. Ja miałam okazję pracować przy tworzeniu systemu CRM dla klinik stomatologicznych, gdzie właścicielem produktu takim, można powiedzieć, pełną gębą scrumowym był ktoś, kto zarządza klinikami stomatologicznymi. I on rzeczywiście głęboko ze swojej perspektywy wiedział, jakie potrzeby, z jakimi potrzebami domenowo mierzą się ci właściciele klinik stomatologicznych, co jest rzeczywiście potrzebne. Bo on był tą osobą, która miała wszystkie typy użytkowników zaopiekowane, jeśli chodzi o proces wytwarzania produktu. No i też jest takie klasyczne startupowe podejście, wypłynięcie na błękitny ocean, kiedy to tworzymy startup, który ma zrewolucjonizować w jakiś tam sposób branżę czy jakąś niszę. We wszystkich tych przypadkach, w moim odczuciu, jeden jest wspólny mianownik, żeby zapewnić wszystkie kompetencje takie biznesowe, które są potrzebne do tego, żeby produkt spełniał potrzeby użytkowników końcowych, żeby rzeczywiście rozwiązywał te problemy.

No, to prawda. Muszę tutaj powiedzieć, że praca z klientem, tak jak przytoczyłaś przykład, który jest pierwszym użytkownikiem, automatycznie niejako robi system pod siebie, a może też właśnie pod inne podobne sobie organizacje czy osoby, przynosi bardzo dużo wartości, bo zamiast stworzyć produkt, wypuścić i czekać dopiero na ten feedback, informację zwrotną, od razu ta, można powiedzieć, pętla komunikacyjna się skraca. No ale właśnie, skoro jesteśmy już przy tym, można powiedzieć, efekcie pierwszego użytkownika, to czy to jest, no bo rozmawialiśmy, powiedzieliśmy sobie, że to jest przydatne, to pomaga, a czy jest to konieczne, czy można odnieść sukces bez tego?

Absolutnie tak. Tylko, no właśnie, jest kwestia tego zebrania odpowiednich kompetencji i dostępu do użytkowników końcowych. No i rzeczywiście zbierania regularnego feedbacku, nawet już w procesie tworzenia makiet, nawet w procesie samej analizy, która poprzedza realizację projektu, zbieranie informacji od osób, które będą finalnie z tego produktu korzystać. Takim przykładem mogą być lekarze, którzy tworzą aplikacje na przykład dla osób chorych na cukrzycę, sami będąc ekspertami, jednocześnie nie będąc użytkownikami. Tylko to jest ta potrzeba też właśnie wsłuchania się w to, rzeczywiście jakie problemy ma ten produkt rozwiązywać. No i też taka świadomość tego, że to jak my patrzymy na produkt, może być zupełnie z poziomu eksperta danej sfery, może być zupełnie inne od tego, jak będą patrzeć ci użytkownicy końcowi. No w przypadku szczególnie startupów jest mega ważny aspekt do zaopiekowania.

Oj tak. No właśnie, a skoro już o startupach mówisz, bo rozmawialiśmy sobie tak o pomyśle, trochę o kompetencjach, o zespole. No ale właśnie, startupy mierzą się i to konsekwentnie w różnego rodzaju raportach dotyczących zwłaszcza porażek startupów, a te jednak często występują, jedną, jeżeli nie najistotniejszą przyczyną porażek startupów jest brak market fitu, czyli po prostu dopasowania do rynku, tak, dopasowania do potrzeb. No więc jakbyś miała to ująć właśnie może bardziej dla startupów, chociaż moim zdaniem to samo dotyczy na przykład takich dynamicznych zespołów, które coraz częściej korporacje tworzą, żeby tak działały w stylu startupowym elastycznie. Jak upewnić się, że ten pomysł, który mamy i co do którego jesteśmy tak święcie przekonani, ma sens, że on trafi do użytkowników, do grupy docelowej?

Jeśli chodzi o zespół, który tworzymy przy wytwarzaniu produktu, czy też konceptu produktu na samym początku, dla mnie jest bardzo ważne to, żeby taki zespół był kompletny i dobrze zbalansowany, bo często mamy przykłady startupowców, programistów, którzy są mega nakręceni na technologiczny aspekt, a brakuje tego kompletu kompetencji biznesowych właśnie. Dobrze by było, żeby taki zespół stanowili też właśnie użytkownicy, mentorzy. Jest na rynku bardzo dużo dostępnych narzędzi do tego, aby ten market fit wypracowywać. Najbardziej podstawowymi są takie najbardziej banalne, powiem tak, i znane od wielu, wielu lat Canvy od Strategyzera. Natomiast też zauważyłam, że mimo wszystko, że tych narzędzi jest po kokardkę dostępne, często pomijany jest aspekt tej pierwszej analizy, gdzie można przy użyciu tych narzędzi zaopiekować czy zabezpieczyć każdy element, jak kwestie chociażby modelu biznesowego, czy też kwestie tego, ile potrzebujemy osiągnąć użytkowników, żeby nam się produkt, ujmę to tak, spinał. Tak że nie idźmy od razu z developmentem, poświęćmy sporo czasu na to, żeby wybadać i przeanalizować biznesowy aspekt naszego startupu.

Oj, to prawda.

Wyliczyć kasę, tak brutalnie rzecz ujmując.

Przypomina mi się historia, jak przyszedł do nas kiedyś pewien młody człowiek, który chciał robić startup, miał jakiś pomysł, ale tak naprawdę chciał odtworzyć część funkcji Facebooka, a Facebook już wówczas nie był jakimś mega modnym narzędziem. Porozmawialiśmy z nim, daliśmy mu kawę, przekonaliśmy go, żeby doprecyzował pomysł, oczywiście narzędzia społecznościowe wciąż mogą powstawać nowe, ale trzeba podejść znacznie bardziej dokładnie. Po czym on na koniec spotkania wyciągnął jakiegoś tam PDF-a i powiedział, że a druga firma to mu dała wycenę na 500 godzin i co my o tym sądzimy. No, można i tak.

Mega ważne jest to, co mówisz, bo też często trafiają do mnie osoby właśnie szukające na przykład wytwórców dedykowanego oprogramowania. Okazuje się, że problem, który oni mają, można rozwiązać rozwiązaniami gotowymi. Jest dostępne oprogramowanie open source, które pokrywa różnego rodzaju aspekty, czy też kontekst e-learning, czy e-commerce, czy różne sfery. Są rozwiązania saasowe, dlatego nie zawsze trzeba wyważać otwarte drzwi. I też my jako konsultanci w tym świecie jesteśmy potrzebni do tego, żeby pokazywać, że są różne rozwiązania.

To prawda. Naprawdę płynnie przechodzimy pomiędzy zagadnieniami, chociaż jakoś bardzo się nie umawialiśmy, bo chciałbym właśnie teraz poruszyć kwestię doboru narzędzi. No bo rozmawialiśmy dużo, wydaje mi się, o koncepcji, o takiej pracy analitycznej, wstępnej. I to jest absolutnie ważne. Natomiast w końcu kiedyś trzeba przejść do dostarczenia produktu. No i właśnie, wspomniałaś, że są czasami gotowe narzędzia, czasami te oczywiście dedykowane. Też o nich często opowiadam tutaj na łamach podcastu. Natomiast jak dobrze dobrać taką drogę, oczywiście nie mówimy tu o konkretnych, broń Boże, narzędziach, ale jak w ogóle dobrać drogę tego delivery, tego dostarczenia produktu, w zależności od sytuacji, w której jesteśmy?

To odpowiem jak rasowy konsultant. To zależy. Natomiast osobiście jestem wielkim fanem tego, żeby zawsze zaczynać od analizy. I czas poświęcony na analizę na początku, jest w moim odczuciu nie do przecenienia. Pozwala nam uchronić się przed różnego rodzaju złymi decyzjami lub zebrać odpowiednie insighty, na samym początku. I potem nie wchodzić, że tak powiem, w koszty, czy też nie wprowadzać zmian na etapie już developmentu, bo to jest po prostu droższe. Dlatego w zależności od tego, z jakim wyzwaniem się mierzymy, to ja rekomenduję najpierw analizę i wyskołpowanie, użyję takiego staropolskiego słowa, MVP w przypadku rozwiązań takich typowo dedykowanych. Czasem mamy taką sytuację, że nie wiemy, czy nasze rozwiązanie w ogóle znajdzie ten market fit. Bo na przykład jesteśmy właścicielem fabryki, czy też zarządzamy fabryką, w której naszym zadaniem jest zoptymalizowanie poprzez różnego rodzaju algorytmy, data efektywności produkcji. Więc możemy zrobić coś na zasadzie proof of concept, czyli wyciąć kawałek tych danych i pracować na tym kawałku po to, żeby się przekonać w ogóle, czy nasze założenie, że dzięki rozwiązaniu cyfrowemu zoptymalizujemy produkcję, podniesiemy efektywność, że dzięki temu rozwiązaniu będziemy… to rozwiązanie rozwiąże nasze problemy.

Jasne. No właśnie, jak już mówimy o delivery, to istotną decyzją w czasie, czy nawet w zasadzie przed rozpoczęciem tej fazy dostarczania, realizacji, implementacji produktu, jest no wybór ścieżki, trochę właśnie wybór drużyny, o którym mówiłaś na początku. Zbudowanie działu wewnętrznie, może skontaktowanie się z software housem, ale też pojawiają się naprawdę różne opcje, też w dobie AI i w dobie platform no-code’owych. Generalnie z jakąś tam zewnętrzną powiedzmy organizacją. Co trzeba mieć, jakie zasoby, ewentualnie co trzeba widzieć, zanim w ogóle przystąpimy do takiego wyboru, żeby podjąć dobrą decyzję?

Chciałabym wyjść od tego, jaki cel, jaki rezultat chcemy osiągnąć. Bo w zależności od tego, jakie jest nasze założenie główne, założenie biznesowe, w zależności od tego, ja rekomenduję dobranie odpowiedniej ścieżki. I też musimy wiedzieć, że wytwarzanie produktu to jest proces, który trwa w jakiś sposób długo. Jest to proces często turbulentny. I w moim odczuciu bardzo ważnym jest, żeby osoby, które dobieramy do zespołu, miały nie tylko odpowiednie kompetencje techniczne, czy też biznesowe, ale przede wszystkim, żeby nam się dobrze z nimi komunikowało i pracowało jako z ludźmi. Żeby skala firmy była optymalnie dobrana. Bo ciężko mi sobie wyobrazić pracowanie nad produktem cyfrowym z jakimś takim wielkim kolosem typu Deloitte. Dużo wygodniej w przypadku patrzenia z perspektywy mniejszej firmy jest dobranie partnera, który będzie podobny skalą do nas. I przede wszystkim będzie w stanie nam komunikacyjnie dostarczyć pewnego rodzaju elastyczność. Tak że w pierwszej kolejności to, jak się komunikujemy. W drugiej kolejności, a w zasadzie równie ważne, kompetencje techniczne. Po to, żeby znaleźć partnera, któremu po prostu możemy zaufać, który będzie razem kroczył przez ten proces z nami.

Powoli zmierzamy do końca, bo tak naprawdę teraz w zasadzie wypadałoby pogadać o tych tajnikach związanych właśnie z samym dostarczeniem. Ale to jest temat na w zasadzie osobny wywiad, więc mam nadzieję, że będziemy mieli okazję kiedyś zrobić part two.

Z ogromną przyjemnością.

Ale zanim zakończymy, to chciałem się ciebie zapytać o takie trzy rady dla twórców produktów cyfrowych. Czy to ze startupów, czy z korporacji. Jak uważasz to, co mogłoby pomóc, jeżeli ktoś staje, bądź wie, że stanie przed takim wyzwaniem?

Pierwsza rada, no to przede wszystkim skupienie na użytkowniku, czyli coś, co nam się przejawiało w rozmowie od samego początku.

Bo rozwiązania cyfrowe, pomimo że istnieją w świecie wirtualnym, one są przede wszystkim absolutnie dla ludzi i to ludzie muszą chcieć czuć przyjemność, żeby z nich korzystać. Muszą rozwiązania cyfrowe rozwiązywać realne problemy ludzi. Więc człowiek na pierwszym miejscu i kontakt z użytkownikami naprawdę na każdym etapie wytwarzania oprogramowania. Na etapie analizy, wywiady na etapie, nawet jak powstają pierwsze widoki. Użytkownicy mogą dostarczyć, w zasadzie dostarczają najcenniejszych insightów do tego, żeby przy uruchomieniu produkt był możliwie dobrze dopasowany do ich potrzeb. I to jest pierwsza rada. Druga rada to to, że zmiana jest w zasadzie jedyną stałą. I pomimo tego, że absolutnie zawsze rekomenduję ten czas analizy, to i tak podczas wytwarzania musimy się rozglądać na to, co się dzieje na rynku i wsłuchiwać się właśnie w pierwsze feedbacki od naszych użytkowników. I być otwartym na to, że czasem trzeba coś zmienić. I to jest okej, bo to jest na koniec dnia, wnosi wartość, podnosi wartość naszego produktu. No i trzecia rada, żeby nie utracić spojrzenia z lotu ptaka, zawsze musi być ktoś, kto łączy wszystkie konteksty. Żebyśmy nie skręcili za bardzo z inwestycją na przykład w stronę softwarową lub z inwestycją w stronę marketingową, bo potem software nie udźwignie tych działań marketingowych. Po prostu zachowanie spojrzenia szerokiego i zdrowego balansu. Tak że to są rady ode mnie.

Dzięki, ja też takie swoje trzy przemyślenia chciałem dodać. Po pierwsze i to w ogóle dotyczy, chyba nawet nie tyle produktów cyfrowych, co w ogóle otwierania biznesu, czy jakiś inicjatyw – ogarnąć sobie kwestie prawne. Bo jako osoba, która współtworzyła firmę będąc jeszcze na studiach, to zdecydowanie warto, to nie zawsze są małe wydatki, zwłaszcza na początku, ale czy kwestie właśnie umów, compliance, czyli zgodności z różnymi normami, których jest niestety coraz więcej, to jest coś, co warto sobie ogarnąć. Na pewno trzeba ostrożnie podchodzić do kwestii różnych inwestycji, bo to jest coś, bo wszyscy startupowcy, mam wrażenie, chcą dostać pewnego rodzaju fundusze, pozyskać inwestora, ale to też niesie ze sobą pewne kruczki, to w zasadzie patrz punkt pierwszy, czyli kwestie prawne. A punkt trzeci to będzie, że tak powiem, klamra z twoim pierwszym, czyli cokolwiek robimy, jakikolwiek produkt, usługę, myślmy o użytkownikach, bo faktycznie bez nich nie ma czego robić. Zdarzało nam się kiedyś projekty realizować, które były ciekawe technicznie, ale użytkownicy jakoś nie chcieli się znaleźć i po prostu szkoda, szkoda czasu, szkoda kasy, szkoda wysiłku. Dobrze, na tym zakończymy dzisiejszą rozmowę. Aniu, jeszcze raz bardzo dziękuję za obecność, za to, że tutaj zechciałaś podzielić się różnymi właśnie ciekawymi informacjami na temat produktów cyfrowych i mam nadzieję, że uda się jeszcze zrealizować nam w jakiejś przyszłości drugą część i zamkniemy w ten sposób, można powiedzieć, już ten temat. Tak że bardzo miło było cię gościć. I tak w kwestii kontaktu, bo czasem ja zostawiam jakieś tam namiary na siebie, na LinkedIn jesteś aktywna, prawda, więc też myślę, że jakby ktoś chciał, jeżeli jakieś komentarze padną na YouTube, czy gdziekolwiek, czy na Instagramie, to ja przekażę, ale myślę, że jeżeli ktoś na LinkedIn Anię znalazł, to też kontakt może…

Możecie mnie śmiało łapać i ja też serdecznie dziękuję za zaproszenie, absolutnie prze przytulne studio, mega miło było mi tutaj cię odwiedzić.

Bardzo się cieszę.

No cóż, to już wszystko na dzisiaj. Dziękuję bardzo w naszym imieniu, kłaniamy się nisko i do usłyszenia, do zobaczenia.

KONIEC